napisz co w życiu swojego patrona świadczy o jego świętości
Powieść opowiada o dzieciństwie małego Stefana Wyszyńskiego. Najmłodsi uczniowie mogą utożsamiać się z bohaterem i jego wyborami, a przez to uczyć się wiary, patriotyzmu, relacji międzyludzkich i miłości do rodziców. Ważnym wydarzeniem w kalendarzu szkolnym jest Dzień Patrona, który świętujemy 28 maja – w dzień śmierci
Co to znaczy podążać śladami jego świętości? - Beatyfikacja czy kanonizacja jest oficjalnym stwierdzeniem świętości danego kandydata na ołtarze, potwierdzeniem heroiczności cnót.
Oglądaj od poniedziałku do soboty o 21:40 w TV TRWAM oraz na live:http://www.tv-trwam.pl/na-zywo Sub:https://www.youtube.com/channel/UCmLq W środę 1 listo
Boże imię- Jego charakter i reputacja- muszą być oddzielone jako święte w tym świecie i to jest to o co Jezus naucza nas się modlić. Prośba "święć się imię twoje" pochodzi początkowo z Modlitwy Pańskiej. Od razu Jezus odsuwa skupienie na nas i zwraca naszą uwagę na Boga. To dotyczy Jego, Jego świętości i Jego dzieła w
By poradzić sobie ze światem i własnymi ograniczeniami, szukali Boga: w górach, oczach ubogich ludzi, w maleńkich pustelniach, klasztornych celach, wśród kolegów z pracy albo bliskich w domu. Nieraz upadali, gniewali się i zastanawiali, po co to wszystko. A jednak wracali na drogę Miłości, która w końcu doprowadzała ich do nieba.
nonton film dilan 1992 full movie indoxxi. Uroczystość świętych Apostołów Piotra i Pawła już od połowy III wieku obchodzona jest wspólnie 29 czerwca. Obaj Apostołowie ponieśli śmierć męczeńską w Rzymie w czasie prześladowania za cesarza Nerona. Piotr zginął około 64 r. Tradycja głosi, że został ukrzyżowany. Apostoł jednak wyznał, że nie jest godny umrzeć jak Jezus. Dlatego też został przybity do krzyża głową w dół. Paweł, przez jakiś czas więziony w Rzymie, został ścięty mieczem około 67 apostolska Piotra i Pawła w Rzymie oraz poniesione tam męczeństwo sprawiły, że Kościół Rzymski nabrał kluczowego znaczenia w chrześcijaństwie. Biskup Rzymu, następca św. Piotra oraz spadkobierca tradycji apostolskiej św. Pawła cieszy się pierwszeństwem i władzą biskupią w całym Kościele. Św. Piotr – pierwszy biskup Rzymu – jest uznawany za pierwszego w gronie Apostołów otrzymał od Jezusa specjalną władzę określaną mianem prymatu. Jego następcy, papieże, są obdarzeni łaską nieomylności w oficjalnym i uroczystym nauczaniu całego Kościoła w sprawach wiary i moralności. Sprawują też najwyższą władzę kościelną wynikającą z przywileju znak łączności biskupów ze Stolicą Apostolską w uroczystość św. Piotra i Pawła papież wręcza metropolitom paliusze. Są to koliste wstęgi w kształcie naszyjnika, ozdobione sześcioma krzyżami i wykonane z białej wełny. Baranki, od których pochodzi wełna, zostają pobłogosławione każdego roku 21 stycznia, w dniu św. Agnieszki. Papież nakłada paliusze arcybiskupom metropolitom mianowanym w ostatnim okresie. Paliusze są symbolem władzy, jaką zgodnie z prawem metropolita pozostający w komunii z Kościołem Rzymu obejmuje w swojej metropolii. Arcybiskup metropolita zakłada paliusz tylko na terenie swojej własnej archidiecezji podczas uroczystej liturgii.„Święty Piotr”, olej na płótnie, Paolo Basenzi, XVII Piotr – pierwotnie Szymon – pochodził z Betsaidy nad Jeziorem Galilejskim. Podobnie jak jego ojciec i brat był rybakiem. Był człowiekiem żonatym, po ślubie mieszkał w Kafarnaum. Być może pierwotnie był uczniem św. Jana Chrzciciela. W chwili powołania Jezus nadał mu nowe imię – Piotr, to znaczy Skała. Jako pierwszy, w imieniu wszystkich Apostołów, uznał w Jezusie Mesjasza. Na pytanie Jezusa: „A wy za kogo mnie uważacie?”, Piotr odpowiedział: „Ty jesteś Mesjasz, syn Boga Żywego”. Wówczas usłyszał: „Ty jesteś Piotr, Skała, i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie”. Wielokrotnie Ewangelie ukazują szczególną pozycję Piotra w gronie Apostołów. Często wypowiada się w imieniu wszystkich Apostołów, jest świadkiem największych cudów: przemienienia i wskrzeszenia córki Jaira. W tzw. „katalogach Apostołów” (np. Mt 10,1-4) zawsze jest wymieniany na pierwszym miejscu. Często też w Piśmie św. pojawia się zwrot „Piotr i Aposotołowie”, który podkreśla jego szczególną rolę. Po zmartwychwstaniu Jezusa pierwszy z Apostołów wszedł do pustego grobu. Później to jemu właśnie Jezus powiedział „Paś owce, paś baranki moje”, mimo, że gdy Jezus był sądzony i skazany na śmierć, Piotr trzykrotnie się Go zaparł. Te wszystkie świadectwa wskazują na prymat św. misyjną Piotr prowadził w Samarii, Liddzie, Jaffie, Cezarei Nadmorskiej. Później wędruje do Antiochii, następnie do Azji Mniejszej a wreszcie Rzymu, gdzie założył gminę chrześcijańską i był jej pierwszym biskupem. Tam podczas prześladowań za cesarza Nerona został aresztowany i poniósł śmierć męczeńską ukrzyżowany głową w dół, prawdopodobnie ok. 64 r. Nad jego grobem w IV w. za czasów Konstantyna Wielkiego wzniesiono kościół, który po różnych przebudowach ostatecznie przybrał postać obecnej Bazyliki św. Piotra. Napisał 2 listy apostolskie, które weszły do kanonu Nowego równieżKult św. Piotra trwa od początków Kościoła. Nad jego grobem zbudowano kościół, który stopniowo przybrał postać Bazyliki św. Piotra. Od 1377 roku przy tej świątyni mieszkają biskupi rzymscy. Obecna świątynia jest dziełem wielkich mistrzów z lat 1506 – 1667. Po podpisaniu między Stolicą Apostolską a Republiką Włoską paktów laterańskich niecałe pół kilometra kwadratowego wokół Bazyliki jest terenem miasta-państwa Watykan. Rocznie miejsce kultu św. Piotra nawiedza blisko 8 milionów pielgrzymów i turystów. Bazylika św. Piotra nie jest jednak katedrą rzymską. Tę honorową rolę pełni Bazylika św. Jana na Lateranie.„Święty Paweł”, olej na płótnie, El Greco, Paweł nosił przed nawróceniem imię Szaweł. Urodził się w Tarsie między 5 a 10 rokiem po Chrystusie. Pochodził z rodziny żydowskiej, posiadał jednak również obywatelstwo rzymskie. Należał do stronnictwa faryzeuszy. Był uczniem jednego z najwybitniejszych nauczycieli żydowskich – Gamaliela. Jako faryzeusz był zaciętym wrogiem Kościoła. Nawrócił się ok. 35 r. w drodze do Damaszku, gdy został powalony na ziemię, ukazał mu się Jezus i usłyszał głos: „Szawle, Szawle, dlaczego Mnie prześladujesz?”.Po cudownym nawróceniu przez trzy lata przebywał w Damaszku, później na krótko odwiedził Jerozolimę, gdzie spotkał się z innymi Apostołami. Odbył trzy wielkie podróże misyjne, w których dotarł do wielu miast pogańskich w Azji Mniejszej, a nawet Grecji. Z niektórych fragmentów jego listów wynika także, że już po nawróceniu miał doświadczenia powodu gorliwości apostolskiej jego życie wielokrotnie wystawione było na niebezpieczeństwo. Aresztowany w Jerozolimie w 60 r. spędził najpierw dwa lata w więzieniu w Cezarei, a po odwołaniu się do cezara, został przewieziony do Rzymu. Tam kilka lat spędził w areszcie domowym. Uwolniony z braku dowodów jakiejkolwiek winy odbył prawdopodobnie kolejną podróż do Hiszpanii i na Kretę. Ponownie został aresztowany poniósł w roku 67 śmierć męczeńską. Jako obywatel rzymski nie był torturowany, lecz został ścięty mieczem. Jako datę śmierci Apostoła podaje się 29 czerwca. Już Konstantyn Wielki po roku 330 na miejscu męczeństwa św. Pawła wystawił świątynię. Znajduje się ona już poza murami starożytnego Rzymu i nosi nazwę Bazylika św. Pawła za Paweł pozostawił po sobie 13 listów, które należą do kanonu Pisma św. Dzięki świetnemu wykształceniu potrafił też nawiązać dialog z myślicielami pogańskimi, co stworzyło nowe możliwości ewangelizacji wśród pogan. Jest nazywany Apostołem Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!Najciekawsze artykułyco tydzień w Twojej skrzynce mailowejRaz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7
Okazją do wspomnienia świętych jest - wedle zwyczaju Kościoła - data ich śmierci, czy też - mówiąc inaczej - narodzin dla nieba. Skąd bierze się zatem swoiste wyróżnienie naszego Patrona, św. Jana Chrzciciela poprzez obchód jego narodzin? Święty Jan odegrał wyjątkową rolę w dziejach odkupienia świata. Był on bezpośrednim zwiastunem Jezusa. Jemu przypadło zaszczytne zadanie przygotowania Narodu Wybranego na przyjście Zbawiciela, oczekiwanego od tysięcy lat. Jan wskazał Nań, a nawet udzielił Jezusowi chrztu pokuty. Wreszcie - po dziatkach betlejemskich - on pierwszy w czasach Nowego Przymierza przelał męczeńską krew za prawdę, którą głosił. Ewangeliści poświęcają Janowi Chrzcicielowi 113 wierszy - dokładnie tyle miejsca, ile Najświętszej Maryi Pannie. Już to świadczy o wadze, jaką przypisują zleconej Janowi przez Opatrzność misji. O Janie wspominają również Dzieje i Listy Apostolskie. Imię Jan pochodzi z języka hebrajskiego, w którym oznacza "Jahwe się zmiłował". Jan Chrzciciela był jedynym synem kapłana Zachariasza. Jego cudowne narodzenie i przyszłą misję zwiastował Anioł Gabriel Zachariaszowi, kiedy ten w świątyni okadzał ołtarz. Jan urodził się sześć miesięcy przed Jezusem. Nie mamy pewności co do miejsca jego przyjścia na świat. Tradycja wskazuje, że było nim Ain Karim - miasteczko leżące 7 km na zachód od Jerozolimy. Przy obrzezaniu - zgodnie z poleceniem Anioła - otrzymał imię Jan. Zaraz po tym obrzędzie jego ojciec odzyskał utraconą wskutek niedowiarstwa mowę i wyśpiewał wspaniały hymn, sławiący wypełnienie obietnic mesjańskich. Cud ten rozsławił w okolicy imię Jana. Dość trudne do wyjaśnienia wydaje się stwierdzenie św. Łukasza Ewangelisty dotyczące dzieciństwa Jana: "Dziecię rosło i umacniało się w duchu i przebywało na miejscach pustynnych, aż do czasu ukazania się swego w Izraelu" (Łk 1, 80). Przypuszcza się, że po wczesnej śmierci rodziców Jan przyłączył się do grupy ascetów zwanych esseńczykami, którzy w pobliżu Qumran mieli swoją osadę. Tradycja natomiast utrzymuje, że Jan wiódł raczej samotne życie pustelnicze. W czasach Jezusa dopiero trzydziestoletni mężczyzna uważany był za pełnoletniego, czyli takiego, któremu wolno występować publicznie. Tak też uczynił Jan w 15 roku panowania cesarza Tyberiusza czyli w trzydziestym roku naszej ery. Kult św. Jana Chrzciciela od dawna jest w Polsce żywy. Jego imię do dziś należy do najczęściej spotykanych tak u mężczyzna, jak i u niewiast. Z jego imieniem mądrość ludowa łączy wiele przysłów, ja choćby: Czego się Jaś nie nauczył, tego i Jan nie będzie umiał; Święty Jan przynosi jagód dzban; Jak święty Jan obwieści, takich będzie dni czterdzieści; przed poczęciem Jana noc ze dniem zrównana. Warto tylko wspomnieć jeszcze, że aż trzech królów polskich nosiło imię Jan. Z dniem narodzin Jana Chrzciciela lud polski łączył wiele ciekawych obyczajów. Istniało na przykład przekonanie, że przed 24 czerwca nie wolno się kąpać w rzece, bo św. Jan nie poświęcił jeszcze wody. Co odważniejsi chodzili w noc świętojańską szukać ziół, które miały moc leczniczą lub rzekomo potrafiły przynieść szczęście. W niektórych regionach Polski powszechny jest do dziś zwyczaj puszczania na wodę wianków z zapaloną świecą, wróżących o szybkim lub nierychłym zamążpójściu. O popularności świadczy również fakt, iż blisko 350 kościołów w Polsce - w ich gronie także nasza świątynia - dedykowanych jest św. Janowi Chrzcicielowi, a 18 miejscowości ma w swoim herbie jego wizerunek.
Dominik Savio (1842-1857) jest najmłodszym świętym kanonizowanym przez Kościół katolicki. Jego duchowym ojcem był św. Jan Bosko. Krótki życiorys św. Dominika SavioBiografia rozszerzona św. Dominika SavioPatronat i ciekawostkiCytatyŹródła Krótki życiorys św. Dominika Savio Św. Dominik Savio urodził się w 1842 roku we Włoszech. Żył zaledwie 15 lat, ale zdążył osiągnąć wysoki stopień świętości. Był uczniem św. Jana Bosko, który kochał go jak syna. Dominik zorganizował towarzystwo pod wezwaniem Niepokalanego Poczęcia, które pomagało św. Janowi Bosko w pracy misyjnej. Chociaż życie Dominika płynęło w ubóstwie, pracy i cierpieniach, przepełniała go radość i pogodna świętość. Jest prawdziwym wzorem dla młodzieży. Pewnego razu napisał do swojego przyjaciela: „Tu na ziemi świętość polega na tym, aby być stale radosnym i wiernie spełniać nasze obowiązki”. Życie Dominika Savio dopełniło się w 1857 roku. Zmarł z powodu choroby płuc. W 1950 roku został błogosławionym, a w 1954 roku zaliczono go w poczet świętych. Biografia rozszerzona św. Dominika Savio Dominik Savio urodził się w pobliżu Turynu w wiosce Riva Di Chieri 2 kwietnia 1842 roku. W dniu narodzin Dominik przyjął chrzest. Jego ojciec Karol Savio był rzemieślnikiem, a mama Brygida Gajato wiejską krawcową. Niebawem po narodzeniu Dominika, ojciec z rodziną przeniósł się do wioski Murialdo w pobliżu Castelnuovo d’Asti. Dominik uczęszczał do szkółki prowadzonej przez miejscowego proboszcza, a następnie do szkoły w Castelnuovo d’Asti. Dominik przyjął pierwsza Komunię dnia 8 kwietnia 1849 roku w samą Wielkanoc. Był to akt odwagi ze strony księdza, gdyż w tamtych czasach dopuszczano do tego sakramentu w wieku znacznie późniejszym. O jego dojrzałości świadczą postanowienia jakie Dominik podjął z okazji tej uroczystości: 1). Będę często spowiadał się i komunikował, ilekroć zezwoli mi na to mój Będę święcił dzień Moimi przyjaciółmi będą Jezus i Raczej umrę, aniżeli zgrzeszę. Dominik usługiwał do Mszy świętej już w wieku 5 lat. Nie miał zegara, więc nieraz przychodził wcześnie do kościoła. Klęczał wtedy przed drzwiami, pomimo deszczu czy śnieżyc, i modlił się. Do szkoły miał 8 km, które codziennie musiał przemierzać tam i z powrotem. Pomimo tej odległości, zawsze był punktualny. Pewnego dnia został zapytany, czy nie boi się tak daleko chodzić sam, odpowiedział: „Nie jestem sam. jest ze mną Najświętsza Maryja Panna i mój Anioł Stróż”. Pewnego dnia jakiś chłopiec w klasie nasypał śniegu do pieca, co spowodowało pełno dymu. Bezczelny kolega obwinił przed nauczycielem właśnie Dominika, który przyjął na siebie karę i naganę od nauczyciela, pomimo swojej niewinności. Kiedy nauczyciel dowiedział się, jaka była prawda i zaczął czynić z tego powodu Dominikowi wymówki, on odrzekł: „Przecież Pan Jezus był również niesprawiedliwie oskarżany”. Dnia 2 października 1854 roku św. Jan Bosko udał się ze swoimi chłopcami na wycieczkę do Murialdo. Dominik został przyprowadzony przez swojego ojca z zapytanie, czy aby św. Jan Bosko nie zechciał przyjąć go do swojego „oratorium”, czyli szkoły i internatu. Jan Bosko dał Dominikowi do przeczytania urywek z jego broszurki: Czytanki Katolickie, aby potem mu opowiedział o tym, co przeczytał. Wielkie było jego zdumienie, gdy Dominik wyrecytował mu na pamieć zadany fragment. Dominik wchodząc do pokoju św. Jana Bosko, zobaczył nad drzwiami napis: „Daj mi duszę, o resztę nie dbam”. Gdy święty wytłumaczył Dominikowi treść hasła, chłopiec prosił, aby ksiądz Bosko wziął także jego duszę i zajął się nią. Papież Pius IX ogłosił dnia 8 grudnia 1854 roku dogmat o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny. Jan Bosko przygotowywał swoich chłopców do tej uroczystości. Dominik w tym dniu po generalnej Spowiedzi i przyjęciu Komunii świętej napisał akt ofiarowania się Matce Bożej Niepokalanej i złożył go na Jej ołtarzu. „Maryjo, ofiarowuję Ci swoje serce. Spraw, aby zawsze było Twoim. Jezu i Maryjo, bądźcie zawsze moimi przyjaciółmi. Błagam Was, abym raczej umarł, niż bym miał przez nieszczęście popełnić choć jeden grzech”. W tym samym roku Dominik Savio w prezencie dla Matki Boskiej założył za zezwoleniem Jana Bosko w „oratorium” Towarzystwo Niepokalanej. Celem towarzystwa było skupienie najlepszych wychowanków. Każdemu z nich przydzielono kolegów słabszych pod względem umysłowym i moralnym, aby pomagali im w nauce i w postępie w chrześcijańskiej doskonałości. Ta działalność ogromnie ułatwiała pracę wychowawczą św. Janowi Bosko nad trudnymi chłopcami. Pewnego dnia św. Jan Bosko miał do chłopców kazanie, w którym rozwinął trzy myśli: 1) Wolą Bożą jest, abyśmy stali się Łatwo to można W niebie czeka wielka nagroda dla tego, kto zostanie świętym. Dominik zwrócił się wtedy do Jana Bosko: „Czuję potrzebę i pragnienie, aby zostać świętym. Nie myślałem nigdy, że jest to takie łatwe. Muszę zostać świętym. Niech mi ksiądz w tym dopomoże”. Jan Bosko dał chłopcu odpowiedź: „Bądź zawsze wesoły, spełniaj dobrze swoje obowiązki i pomagaj kolegom”. Dominik był w „oratorium” prawdziwym, opiekuńczym aniołem. W czasie przerwy bawił się z kolegami, a w pewnym momencie przerywał na chwilę grę i prowadził chłopców do kościoła, który znajdował się koło internatu. Często przyjmował Pana Jezusa w Przenajświętszym Sakramenie, a kolegów tak zorganizował, aby nie było ani jednego dnia, w którym jakaś grupa nie przyjęłaby Komunii świętej. Pewnego dnia, gdy zobaczył kapłana idącego z wiatykiem do umierającego, natychmiast uklęknął i podsunął swoją chusteczkę pod kolana pewnemu oficerowi, który bał się ubrudzić spodnie, podczas klękania. Gdy nadchodził maj, stroił ołtarzyki po salkach, zachęcając kolegów do świętej rywalizacji o najpiękniejszy wystrój. Gromadzili się wspólnie przed spaniem, modlili się i śpiewali pieśni. Niemal zawsze miał spuszczone oczy. Zapytany: dlaczego? – odparł: „Chcę je zachować na oglądanie w niebie Matki Bożej”. W młodym wieku Dominik Savio otrzymał dary kontemplacji, ekstazy i inne nadprzyrodzone dary. Było to z pewnością nagroda za jego wielkie zaangażowanie i poświęcenie. Pewnego dnia zapukał do pokoju św. Jana Bosko i błagał go, aby natychmiast poszedł za nim. Zaprowadził go do mieszkania umierającego protestanta, pragnącego pojednać się z Bogiem. W związku z tym, że odległość od „oratorium” była znaczna, dla św. Jana Bosko na zawsze pozostało zagadką skąd Dominik o nim wiedział, skoro nigdy tam nie bywał. Innego razu Dominik stanął przed bramą jednego domu i zadzwonił. Po otwarciu, zapytał, kto tu umiera. Początkowo zaprzeczono, lecz na jego naleganie zaczęto wypytywać po mieszkaniach i znaleziono samotną, umierającą staruszkę. Pewnego dnia jakiś obcy człowiek wszedł na podwórze „oratorium” i pokazywał chłopcom gazetę z bezwstydnymi obrazkami. Dominik z ciekawością i niepokojem podszedł do nich i natychmiast wyrwał gorszycielowi gazetę z ręki i podarł ją na strzępy. Innego razu dowiedział się, że jego dwaj koledzy postanowili wydać sobie pojedynek na kamieni, co oznaczałoby dla jednego z nich śmierć. Gdy Dominik się o tym dowiedział, udał się na miejsce pojedynku, wyciągnął krzyż i zawołał: „Patrzcie na Chrystusa ukrzyżowanego! On umarł niewinny, przebaczając katom, a wy chcecie wywierać na sobie krwawą zemstę?”. Pewnego dnia Dominik usłyszał woźnicę, który bluźnił i klął. Przybliżył się do niego i grzecznie zapytał: „Czy nie mógłby Pan wskazać mi drogi do oratorium księdza Bosko?” Kiedy ten uprzejmie to uczynił, wówczas Dominik prosił: „Zrobi mi Pan wielką przyjemność, gdy nie będzie przeklinał, bo to bardzo obraża Pana Boga”. Zaskoczony woźnica przyrzekł chłopcu, że odtąd będzie na swoje słowa bardziej uważał. W 1856 roku, późną jesienią, Dominik zaczął odczuwać wysoką gorączkę, gnębił go silny, uporczywy kaszel. Św. Jan Bosko wezwał lekarza, który stwierdził zaawansowaną chorobę płuc i polecił odesłać chłopca w rodzinne strony, gdyż może tamto powietrze go uratuje. Gdy Dominik żegnał św. Jana Bosko i kolegów, ze łzami w oczach powiedział: „Ja już tu nie wrócę”. Stało się tak, jak powiedział. Męczył się przez kilka miesięcy, a 9 marca 1857 roku zmarł. Został zaopatrzony przed śmiercią Sakramentami świętymi, a w czasie gdy jego ojciec czytał mu modlitwy o dobrą śmierć z książki do nabożeństwa, którą dla swojej młodzieży ułożył św. Jan Bosko, chłopiec nagle zawołał: „Do widzenia, ojcze! Do widzenia! O, jakie piękne rzeczy widzę!”. W 1933 roku papież Pius XI wydał dekret o heroiczności cnót Dominika Savio i nazwał go „małym świętym” i „gigantem ducha”. W 1950 roku papież Pius XII ogłosił Dominika błogosławionym, a w 100-lecie ogłoszenia dogmatu o Niepokalanym Poczęciu Maryi, w 1954 roku ten sam papież zaliczył Dominika Savio w poczet świętych. jego relikwie znajdują się w Turynie, w bazylice Maryi Wspomożenia Wiernych, w pobliżu relikwii św. Jana Bosko. Śmierć ich nie rozłączyła. Patronat i ciekawostki Św. Dominik Savio jest patronem dzieci i młodzieży, ministrantów i małżeństw starających się o potomstwo. Jest również patronem matek w stanie błogosławionym, a szczególnie tych matek, które są w zagrożonej ciąży. Jego imię nosi wiele szkół w Polsce. Na przykład Collegium Gostynianum w Lublinie czy Publcizne Liceum Ogólnokształcące Sióstr Salezjanek im. Św. Dominika Savio w Krakowie. Jest ona również patronem Międzynarodowej Federacji Pueri Cantores. Wspomnienie liturgiczne św. Dominika Savio jest w Kościele katolickim obchodzone w dies natalis (9 marca) oraz 5 maja (wśród Rodziny Salezjańskiej). Cytaty „Nie jestem sam. Jest ze mną Najświętsza Maryja Panna i mój Anioł Stróż.” „Maryjo, ofiarowuję Ci swoje serce. Spraw, aby zawsze było Twoim. Jezu i Maryjo, bądźcie zawsze moimi przyjaciółmi. Błagam Was, abym raczej umarł, niż bym miał przez nieszczęście popełnić choć jeden grzech.” „Jeśli uda mi się uratować tylko jedną duszę, to jestem pewien, że również moja będzie zbawiona.” „Poproś Jezusa, aby uczynił cię świętym. W końcu tylko On może to zrobić.” „Nie jestem w stanie zrobić czegoś wielkiego, ale chcę robić wszystko – nawet te najmniejsze rzeczy – na większą chwałę Boga.” Źródła Żywoty Świętych Pańskich, WWD, 1993 Święci na każdy dzień, ks. W. Zaleski SDB, 1982 artykuły: Niezwykły życiorys: Polub nas: Tagi:
O wielkiej modlitwie Jana Pawła II, jego wrażliwości na każdego człowieka, osobowości i związku z Ojczyzną - z kard. Stanisławem Dziwiszem, metropolitą krakowskim, sekretarzem Jana Pawła II - rozmawia ks. inf. Ireneusz Skubiś KS. INF. IRENEUSZ SKUBIŚ: - Pamiętam słowa śp. kard. Stanisława Nagyego: "O wielu rzeczach myślałem, gdy spotykałem się z papieżem Janem Pawłem II, ale o tym, że może być świętym, nie myślałem". Wspominam też moją wizytę w Watykanie: szliśmy odprawiać nabożeństwo czerwcowe i Ksiądz Kardynał jako sekretarz Papieża, wskazując na różne zakamarki w Pałacu Apostolskim, mówił: Ileż on się tu modli! Mocno zapadły mi te słowa w pamięci. Dziś Polska oczekuje na kanonizację bł. Jana Pawła II. Ksiądz Kardynał osobiście przygotowuje ten dzień w Krakowie i w Kościele powszechnym. Modlitwa z pewnością była wyjątkowym wyróżnikiem Jana Pawła II... KARD. STANISŁAW DZIWISZ: - Nawiążę do słów śp. kard. Nagyego. Rozmawialiśmy nieraz o Janie Pawle II. Zawsze mówiłem: Patrz, jak on się modli, jak traktuje drugiego człowieka, jakie umartwione życie prowadzi. To wszystko składało się na jego niezwykłą łączność z Bogiem. A byliśmy bardzo blisko niego - ja sam w Krakowie 12 lat, a potem 27 lat w Watykanie; całe moje kapłańskie życie związane jest z osobą Jana Pawła II. Teraz jednak jeszcze bardziej widzę, jak ta świętość była tam obecna, w czym się przejawiała. Nigdy np. Ojciec Święty nie sprawował Mszy św. rano bez wcześniejszego przygotowania. Czynił rozmyślanie, zawsze przed Mszą św. przygotowywał się najmniej 15 minut. I nigdy nie odszedł po Mszy św., żeby nie uczynić dziękczynienia. Poza tym - nie rozmawiał z ludźmi przed Mszą św. Kiedy jechaliśmy na wizytacje czy celebry, przed Mszą św. musiała być cisza, "silentium", skupienie, on przygotowywał się na spotkanie z Panem w czasie Mszy św. Po Mszy św. było podobnie. Chociażby te fakty świadczą już o jego odniesieniu do Chrystusa. Ludzie, którzy przychodzili na Mszę św. w jego prywatnej kaplicy, także w Krakowie, mówili potem, że on jakby się przemienia, że modląc się czy sprawując Eucharystię, wprowadza ludzi w klimat zjednoczenia z Panem Bogiem. Już takie odniesienie do Chrystusa Eucharystycznego świadczyło o jego świętości. Rzeczywiście, jak mówiłem, Ojciec Święty szukał ustronnych miejsc do kontaktu z Panem. Co jakiś czas staraliśmy się dać mu okazję wyjazdu w plener. Na początku nie rozmawiał z towarzyszami, ale zatapiał się w Panu Bogu, podziwiając Stwórcę poprzez stworzenia. Był artystą, człowiekiem wrażliwym na piękno. Piękno przyrody pomagało mu w spotkaniu z Panem Bogiem. Wszyscy, którzy patrzyli z daleka, by mu nie przeszkadzać, byli pod urokiem jego modlitwy i zjednoczenia z Panem Bogiem. Kiedy był młodszy - bo potem przyszedł wiek, choroby - dużo się modlił leżąc krzyżem czy to na posadzce w kaplicy na Franciszkańskiej w Krakowie, czy w Rzymie. Pozostawialiśmy go dyskretnie, ale słyszeliśmy, jak mówił do Pana Boga w cichości - to był dialog z Chrystusem Eucharystycznym. Słyszeliśmy, jak omadlał problemy, kraje, do których się wybierał, ich mieszkańców. Zresztą powtarzał, że dla papieża najważniejszym działaniem jest modlitwa, ręce uniesione do góry. Papież modlący się to pośrednik między Bogiem a człowiekiem, między niebem a ziemią. Kard. Nagy może nie pamiętał, jak Papież jeszcze jako arcybiskup krakowski zjeżdżał z Kasprowego do Kuźnic, że miał swoje miejsce, gdzie się zatrzymywał, żeby się modlić, odmówić brewiarz, i w każdy czwartek była Godzina święta. Jako kapłan, biskup nigdy nie opuścił Godziny świętej (adoracja). Nam, klerykom, mówił nieraz: w Ogrójcu Apostołowie spali i trzeba to uzupełnić. On uzupełniał. Przez całe życie w czwartek, także podczas wszystkich podróży, kiedy program był bardzo napięty, Godzina święta była zawsze. Wiele świadczy o jego świętości. Najważniejszy znak tej świętości to modlitwa - zjednoczenie z Panem Bogiem. I nigdy nie robił tego na pokaz. - Takie traktowanie Mszy św. i zjednoczenie z Bogiem w Godzinie świętej jest niezwykle ważne zwłaszcza dla kapłanów... - Jan Paweł II szukał możliwości rozmowy z Bogiem w gwarze, w czasie podróży, dlatego znajdował miejsca wyciszenia się i modlitwy. Tak przygotowany szedł na Mszę św. A jeśli chodzi o kapłanów - osobistą inicjatywą Jana Pawła II było pisanie listów do kapłanów. Napisał ich sporo. Wyłania się z nich jego dusza. Sprawa kapłaństwa zawsze leżała mu na sercu. - Jakie inne jeszcze znaki świętości, poza modlitwą, dostrzegł Ksiądz Kardynał u Jana Pawła II? Co zostało w pamięci? - Wielka dyscyplina. Nigdy nie tracił czasu. To był człowiek wielkiej pracy, nawet w czasie wakacji. Kiedy nie pisał, to wiele czytał. Papież pisał osobiście: przemówienia, dokumenty, encykliki... Miał podzielność uwagi. To człowiek szalenie utalentowany... Poza tym lubił się pośmiać, lubił żarty - ale nigdy z kogoś. Bardzo pilnował, aby komuś nie sprawić przykrości. Tyle lat byłem z nim i nigdy nie widziałem, żeby komuś wyrządził przykrość. Nawet kiedy trzeba było zwrócił uwagę, czynił to w taki sposób, żeby nikt nie czuł się urażony, dotknięty. - A jako przełożony, biskup w Krakowie... - Księża mieli do niego ogromne zaufanie. Był dyskretny i starał się zrozumieć słabości. Księża szli do niego ze wszystkimi problemami i wiedzieli, że nie podzieli się nimi z innymi, że bierze je na siebie. - Ojciec Święty był profesorem akademickim. Zapewne dziś z powodzeniem może być patronem środowiska akademickiego... - Przez rok był i moim profesorem, najpierw jako ksiądz, potem jako biskup. Zawsze był świetnie przygotowany do wykładów, które były logiczne, precyzyjne i wygłaszane - nigdy nie czytał z tekstu, dawał skróty. Na egzaminach był bardzo wymagający. Zadawał konkretne pytanie i kiedy student skończył, mówił: Tak ksiądz myśli... To dziękuję. Każdy wychodził, nie wiedząc, jaką notę otrzymuje. Mieliśmy zawsze ogromny szacunek do osoby biskupa profesora, którego bacznie obserwowaliśmy. A on, kiedy rozpoczynała się przerwa, szedł do kaplicy i widzieliśmy, jak się modlił. Klęczał, zatopiony w modlitwie. Był wzorem i dla profesora, i dla młodego człowieka, studenta. - Ojciec Święty, będąc jeszcze w Krakowie, uprawiał sport - turystykę górską, kajaki, narty. Z pewnością współczesny młody człowiek chciałby mieć patrona, który rozumie jego pasje... - Myślę, że Jan Paweł II może być patronem wszystkich kategorii, bo jego życie osobiste i kapłańskie było bardzo bogate. Mówi się dziś, że jest on również patronem Polski - w czasach trudnych pokazującym drogę, wiodącym moralnie. - Imponuje wielki patriotyzm Jana Pawła II, umiłowanie przez niego wszystkiego, co Polskę stanowi. Eminencja był niezwykłym świadkiem tego, jak Ojciec Święty uczył nas, Polaków, kochać ojczyznę. - Wciąż podkreślam jego niezwykły patriotyzm. Nieraz mówił: ja jestem tu, w Rzymie, ale jestem jako Polak. Kultura polska, historia Polski, naród i Kościół polski przygotowały mnie do tego, żeby tu być. I służę Kościołowi i ludzkości jako Polak. Często mówił, że miłość ojczyzny, patriotyzm ma w sobie coś religijnego, to jest jak z miłością do rodziców. On cieszył się, że był Polakiem i starał się również, żeby w świecie znano Polskę, polską kulturę, ponieważ ma ona wielką wartość, zwłaszcza dla Europy. Zawsze też podkreślał, że Europa stanowi całość: Wschód i Zachód to dwa jej płuca. Mówił: nacjonalizm to ograniczenie w patriotyzmie, i to jest złe, natomiast patriotyzm jest czymś bardzo pozytywnym, to świadomość swoich korzeni, czegoś, co jest w tej kulturze najważniejsze, co ją tworzy i czym człowiek powinien żyć. - Ksiądz Kardynał był także świadkiem różnych zachowań ludzi kultury w Krakowie. Jak na to reagował Jan Paweł II? - On miał wielkie wyczucie wartości. Sam bardzo pogłębiony, w spotkaniu z twórczością czy z ludźmi kultury od razu wyczuwał, co reprezentują. Nie dawał się nigdy zasugerować opiniom - miał własną ocenę, która była zawsze, zwłaszcza dziś to widzimy, słuszna. Szanował ludzi, co nie znaczy, że utożsamiał się z ich poglądami. - Pontyfikat Jana Pawła II bardzo korzystnie wpływał na dzieje Polski w tamtych czasach... - Niewątpliwie wynikało to także z szerokiej współpracy z kard. Wyszyńskim. Oni się rozumieli. Na pewno kard. Wyszyński jako duszpasterz był wielkim strategiem, a Wojtyła miał argumenty nie do odparcia, i w tym bardzo się uzupełniali. Przemiany, które się dokonały w Polsce, miały swój zasadniczy początek w pierwszej podróży Jana Pawła II do ojczyzny. - "Solidarność", która stała się znakiem nadziei dla Polski, mogła się narodzić dlatego, że ludzie w Polsce poczuli się silniejsi, uświadomili sobie: mamy Papieża Polaka... - On uwalniał z lęków poszczególne osoby, ale i narody. To było zwycięstwo. Oczywiście, pierwsza podróż Jana Pawła II do Polski wyzwoliła z lęków nasz naród i narodziła się "Solidarność". Ale impuls był tam. Dodam również, że był to człowiek związany z tajemnicami fatimskimi, o czym mało się mówi. Myślę, że Opatrzność posłużyła się nim do wykonania żądań Matki Bożej Fatimskiej. Tak się złożyło, że poprzedni papieże, choć znali sekrety, nie dysponowali warunkami, by żądania Matki Bożej w Fatimie zostały spełnione. Spełnił je Jan Paweł II. - Ks. Mirosław Drozdek, tworząc sanktuarium na zakopiańskich Krzeptówkach, wpisał się w te wydarzenia. - Niewątpliwie. Wiemy od biskupów wschodnich, że po oddaniu Niepokalanemu Sercu Maryi krajów uciśnionych przez komunizm zaczęło się coś zmieniać. I tak doszło do upadku Związku Radzieckiego, komunizmu i marksizmu na świecie. Dokonała się największa rewolucja. Oczywiście, przy współudziale Opatrzności Bożej, która - wierzymy - posłużyła się tym Papieżem. - Kiedy po wizycie w Berlinie, gdy wraz z Helmutem Kohlem znalazł się pod murem berlińskim, Ojciec Święty przypomniał ten moment przy stole, przy którym i ja się znalazłem, padła wówczas propozycja, żeby przemówienia Papieża i Kohla wydrukować w "Niedzieli". - Wielka szkoda, że polskie środki przekazu nie podjęły tego wątku z życia Papieża - przejścia przez Bramę Brandenburską (1996 - przyp. red.). To było zakończenie ostatniej wojny. Śledziłem wtedy polskie media - jakoś nie zrozumiały ważności tej sytuacji. - Ojciec Święty bardzo to przeżył. - Bo zdawał sobie sprawę, co to znaczy. Był bardzo wrażliwy na znaki czas. Na stadionie, który otwierał Hitler na olimpiadę w Berlinie, Papież celebrował Mszę św... To są te znaki, o których nie powinniśmy zapominać. - Ksiądz Kardynał należał do osób najbliższych Ojcu Świętemu. Miał on wielu przyjaciół. W jaki sposób jako człowiek święty był wierny tej przyjaźni? A że był, widzieliśmy w Wadowicach, kiedy niezwykle serdecznie mówił do swoich. - Ojciec Święty zawsze był wierny w przyjaźni. Nawet kiedy czasem nam się wydawało, że ktoś nadużywa jego przyjaźni, zachowuje się niegodnie i nie zasługuje na nią, on był jej wierny do końca. Wszyscy, którzy mienili się jego przyjaciółmi, zawsze mogli liczyć na jego przyjaźń. - Nie mogę nie zapytać Eminencji, który jest najlepszym tego świadkiem, jak Ojciec Święty był nastawiony do "Niedzieli" i innych pism katolickich. - Ojciec Święty przeglądał całą polską prasę katolicką. Podziwiał, że tak się odrodziła właściwie z niczego, bo kiedyś zamknięto jej usta. - Odczuwaliśmy wtedy ogromną życzliwość także wobec Księdza Kardynała, który bardzo nam pomagał przy każdej bytności w Rzymie spotkać się z Ojcem Świętym... - Ojciec Święty zawsze przyjmował Księdza Infułata z wdzięcznością, zdając sobie sprawę, jak ważną rolę spełnia w Polsce on oraz "Niedziela" - i mamy nadzieję, że tę rolę będzie spełniać nadal. - Jestem wdzięczny za papieski telefon komórkowy, który do tego czasu mi służy... - Częstochowa w osobie Księdza Infułata może być dumna, że dostąpiła tego, czego nie udało się dokonać innym. Ojciec Święty bardzo szanował Waszego arcybiskupa seniora Stanisława Nowaka. Wiąże się z nim pewna legenda. Mianowicie kiedy został mianowany wikariuszem w Ludźmierzu, był tam oryginalny proboszcz. Ks. Nowak przyszedł do niego i mówi, że został tu posłany na wikarego. A proboszcz na to: "Ki dziod pcho się do Ludźmierza!". Ten "dziad" szybko został proboszczem w sąsiedztwie, potem ojcem duchownym w seminarium, rektorem, profesorem na PAT, biskupem i arcybiskupem... Znamienne jest też to, że został od razu biskupem i arcybiskupem w Częstochowie. Był przewidywany gdzie indziej, ale zmarł bp Stefan Bareła. To wielka duchowość. Ojciec Święty nie miał żadnych wątpliwości, że na stolicę do Częstochowy trzeba posłać człowieka uduchowionego, wrażliwego na kult Matki Bożej. Takim był i jest abp Stanisław Nowak. - Dziękuję za cenną wypowiedź pierwszego świadka świętości Ojca Świętego, niebawem przez Kościół kanonizowanego. - Jan Paweł II to wielka osobowość. Na tej jego ludzkiej osobowości budowała się świętość człowieka, kapłana, biskupa i papieża...
Święta Rita z Cascii 22 maja Kościół będzie wspominał św. Ritę z Umbrii, wdowę, wspomożycielkę w sytuacjach bez wyjścia. Kult włoskiej stygmatyczki zaczął się rozwijać w Polsce już w XIX w. za sprawą krakowskich augustianów. Od lat 90-tych rozwija się z coraz większa mocą, a w tej chwili zdecydowanie rośnie. Obecnie w kraju w ponad 20 kościołach znajdują się obrazy, figury, a nawet relikwie świętej. Św. Rita urodziła się w 1381 r. w Roccaporenie k. Cascii. Była jedynym i długo oczekiwanym dzieckiem starzejących się rodziców. Już jako dziewczynka prosiła rodziców, ubogich górali, żeby pozwolili jej wstąpić do klasztoru. Ci jednak zdecydowali inaczej i w wieku 12 lat wydali ją za mąż za Paoloa Manciniego. Rita była dobrą żoną i matką, ale jej mąż był gwałtowny, porywczy i bardzo konfliktowy. Paolo w gniewie często źle traktował żonę, a dzieci: dwóch synów bliźniaków, wciągał na złą drogę. Rita starała się skrupulatnie wypełniać swoje obowiązki, modliła się i często przyjmowała sakramenty. Do tego cierpliwą miłością, dobrocią, uprzejmością i życzliwością powoli, ale skutecznie wydobywała z męża pokłady dobroci, które drzemały w tym człowieku. Zaraza zamiast wendety? Paolo złagodniał, ale po 18 latach małżeństwa zginął w zasadzce koło rodzinnego młyna, pchnięty nożem. Ruiny młyna stoją tam po dziś dzień. Przed śmiercią okazał skruchę, co było niewątpliwie wynikiem modlitw i cierpliwości jego świętej żony. Synowie, zgodnie z miejscowymi zwyczajami, pragnęli pomścić ojca. Szykowała się włoska wendeta. Rita nie chciała dopuścić, by jej dzieci nie doznały zbawienia i prosiła Boga o inne wyjście z sytuacji. Gdy w okolicy pojawiła się zaraza, obaj synowie zachorowali na dżumę i zmarli. Rita została zupełnie sama. Bez reszty oddała się modlitwie, postom i spełnianiu dobrych uczynków. W wieku 36 lat, ta cicha, spokojna, ale silna kobieta, postanowiła spełnić marzenie z wczesnego dzieciństwa i wstąpić do klasztoru augustianek eremitek w Cascii. Nie było to łatwe, gdyż po pierwsze była wdową, a poza tym przebywały tam siostry morderców jej męża. Musiała więc najpierw pogodzić zwaśnione rody. Zakon eremitek Żyła w posłuszeństwie regule zakonu, wyróżniając się wielkim miłosierdziem. Otaczała dużym kultem mękę Chrystusa, a nawet chciała tak cierpieć jak on. W 1443 r. w Wielkim Poście z korony Ukrzyżowanego oderwał się gipsowy cierń i boleśnie zranił ją w czoło. Rana bolała, nie goiła się, a co gorsze tak cuchnęła, że Rita musiała jeść samotnie posiłki i przebywać już do końca życia w odosobnieniu. Jedynym wyjątkiem od cierpień była wyprawa do Rzymu. Stygmat zniknął na ten czas, a z miejsca po nim roznosiła się różana woń, dlatego ze świętą od spraw beznadziejnych kojarzona jest najczęściej opowieść o ogrodzie różanym. Kilka miesięcy przed śmiercią poprosiła jedną z sióstr, żeby przyniosła jej z ogrodu różę, a był to styczeń i ku zdziwieniu zakonnic róża tam była. Gdy Rita była już na łożu śmierci, zdarzył się cud za jej pośrednictwem. Stolarz, mający niedowład ręki odzyskał władzę w dłoniach. Gdy Rita zmarła 22 maja 1457 r. w opinii świętości, wykonał dla niej trumnę. Ciało po śmierci 76-letniej zakonnicy zaczęło pięknie pachnieć różami i nie rozkładało się. Została więc pochowana w kaplicy pod ołtarzem. Błyskawiczny kult Jej kult zaczął rozwijać się błyskawicznie, proporcjonalnie do wypraszanych za jej wstawiennictwem łask. Beatyfikacji św. Rity dokonał papież Urban VIII w 1627 r. Trumna była otwierana w 1636 r, potem w 1703. Ciało nie ulegało rozkładowi i wydawało różaną woń. W 1745 r. wicekról Neapolu, w podzięce za cud ojcostwa, podarował błogosławionej szklany sarkofag, w którym jej zwłoki leżą do dzisiaj. Kanonizując św. Ritę w 1900 r., papież Leon XIII ocenił jej małżeństwo jako męczeństwo. Św. Rita uchodzi więc m. in. za patronkę trudnych małżeństw. Jako żona, matka i zakonnica wiele wycierpiała, więc ludzie, których dotknęła samotność czy bezradność, złe relacje między małżonkami, stałe kłótnie rodziców czy rodziców i dzieci, gdy ktoś krzywdzi innych w rodzinie mają w niej swoją orędowniczkę, wypraszającą zgodę w obliczu rodzinnych dramatów. W ikonografii przedstawiana jest jako sprawczyni cudów pokoju. Symbolem świętej jest róża i tradycyjnie przed kościołami w dniu kiedy odprawiane są nabożeństwa ku jej czci, sprzedaje się te kwiaty. Widok tysięcy osób z bukietami róż podniesionymi do góry i modlącymi się do św. Rity złamał już wątpliwości niejednego sceptyka, który nie wierzy w cuda. Od 2000 r. odbywają się w Borkach Radzyńskich na Podlasiu nabożeństwa do św. Rity. Lista wyproszonych łask jest długa. Kiedy medycyna kapituluje, dla wielu zostaje tylko wiara w cud i bywa, że, wyproszony za pośrednictwem św. Rity, nadchodzi, jak świadczy przypadek matki i córki spod Oleśnicy, chorych na nowotwory. Obie wyzdrowiały. Podobnie, gdy małżonkowie oczekują na potomstwo czy rodzice modlą się o sakramentalne związki dla swoich dzieci. Ludzkie problemy, utrapienia i bolączki można mnożyć bez końca. Nawet studenci zdający egzaminy modlą się o pomoc za pośrednictwem św. Rity. Dzięki Matce Bożej, św. Ricie i św. Tadeuszowi Judzie – patronowi spraw beznadziejnych, ludzie maja nadzieję, że nie wszystko stracone i że cierpliwą i ufną modlitwą można wiele wybłagać. Kult św. Rity jest bogaty w przesłania i symbole, ale dwa są najbardziej wyraźne. Kolec z korony cierniowej symbolizuje ludzkie życie pełne cierpienia i bólu, zaś kwitnąca róża jest symbolem nadziei na przezwyciężenie trudności. Elżbieta Kasprzycka
napisz co w życiu swojego patrona świadczy o jego świętości